15 lipca 2015

(Nie)krótka historia Lorraine

Tytuł wszystko mówi. Zainspirowana postem Sam (której bloga znajdziecie tu) postanowiłam stworzyć coś na kształt własnej, odrębnej historii Lorraine. Uprzedzam, dużo ględzenia! c:

Nie jest to historia długa - gram tu zaledwie od października 2014 roku - wtedy wszystko się zaczęło. Dokładnie nie pamiętam co mnie tu zwabiło, prawdopodobnie reklama na fejsie. Będąc bardzo zaciekawioną dziewczynką musiałam to koniecznie sprawdzić.. Jakiż był mój zawód gdy okazało się że to wcale nie jest darmowa gierka. O nie. Wręcz przeciwnie. Wydałam na nią już niezłą sumkę D:

Z początku postanowiłam grać całkowicie sama. Nie chciałam klubu, nie chciałam znajomych. Chciałam głównie skupić się na grze, by odstresować się nieco popołudniami. Pochłaniało to większość mojego wolnego czasu, jak zresztą każda gra która mi się spodoba :D Wiedziałam od początku, że średnia wieku wynosi tu mniej więcej 12 lat, więc nawet nie miałam nadziei na spotkanie kogoś w moim wieku. 

Lądowałam w przeróżnych klubach, przeważnie moja przygoda z nimi trwała kilka dni. Oczywiście nie robiłam screenów, nie uwieczniałam żadnych momentów.. No bo po co? No bo z kim? Samotna Lor przemierzała dalej świat SSO, nie wiedząc nic o klubach, bugach, tajnych miejscach, mistrzostwach i rekordach. 

Dobijając do orgazmowego 15 lvl, myśląc że stałam się królową serwera zaczęłam tak naprawdę poszukiwać klubu. Znudziło mi się samotne błądzenie, a widząc pełno obiecujących nazw rozpoczęłam conieco się rozglądać poza czubek własnej grzywy.

Wtedy w moim cudownym acz krótkim życiu pojawiła się Julia (o ta tutaj). Jej klub był pierwszym w którym zostałam dłużej niż jeden dzień - podobało mi się jej podejście i całokształt atmosfery panującej w klubie. Jednak dalej będąc mocno zdeterminowaną na odnalezienie klubu ze starszymi graczami odeszłam, nie zrywając z nią kontaktu. Chwała panu (a raczej pani), dała mi namiary na klub Enigma Fighters, którego właścicielką była Rose Westgarden. Zaciekawiona przeszłam tam i jak się potem okazało był to strzał w dziesiątkę.

Niedługo potem dołączyła do nas owa wspomniana Julia. Rozwiązała swój klub i powitaliśmy ją w swoich szeregach. Klub nie był wielki - rozrastał się aczkolwiek powoli. W dosyć krótkim czasie zyskałam nieco większe przywileje i dobijając do lvlu 16 zyskiwałam też na wiedzy i pewności siebie :D Julia będąc mym Mentorem pokazywała mi zakamarki SSO, różne ciekawe sposoby, bugi i tym podobne. Coraz mocniej wkręcając się w grę Lor chłonęła wszystko i wszystkich :o Przyszedł również czas na pierwszego, kupnego konia którego widzicie poniżej. Mój kochany Szwedzik idealnie się wpasował w nowo otwarte DUD.



 Nie wiem czemu, miałam wtedy hopla na punkcie niebieskich stylówek. Wszystko co było innego koloru.. Po prostu wyrzucałam. Nie pytajcie czemu. 

Klub powolutku się rozrastał, zyskując na popularności. W tamtym okresie otworzyłyśmy wspólnie z Rose bloga klubowego. (który możecie dalej oglądać pod tym linkiem). Tworzyliśmy naprawdę zgraną ekipę, i trzeba było przyznać że szło nam całkiem nieźle. Zebraliśmy grupę starszych, zabawnych ludzi z którymi do dzisiaj mam kontakt. Po pewnym czasie również wbiłam 17 lv - czym się straaasznie jarałam oczywiście. 





W pewnym momencie EF naprawdę było sporych rozmiarów. Niestety popularność klubu nietrafnie zgrała się w moim życiem prywatnym - kończyłam wtedy moje liceum, i przygotowywałam się do matury. Zarówno Rose jak i ja przerwałyśmy grę na ponad miesiąc. 


Klub zaczął powoli podupadać mimo kilkukrotnych reaktywacji. Powracając do gry zaraz po maturze nie spodziewałam się wiele - już w maju z żalem w mym miękkim serduszku musiałam odejść, co uczyniłam z Julią. Od tej pory wałęsałyśmy się jako samotne wilki, szukając swego miejsca. Trafiłyśmy do dwóch większych klubów ale cóż.. Nie skończyło się to zbyt szczęśliwie. 

Po pewnym czasie błąkania się znalazłyśmy się w North Winners - moim obecnym klubie. Znalazłam tam sporo fajnych duszyczek i jak myślę idealnie się w niego wpasowałam. Mogę dać tam upust mojemu instynktowi trollowania no i wreszcie nie muszę udawać że jestem całkiem normalna. Moje upośledzenie pielęgnuję wraz z Julią, Mią i Sam. Co głównie opiera się na całkiem dziwnych akcjach. 




I tak oto jestem tutaj. Znając całe SSO od podszewki, wszystkie bugi, tricki, wyścigi, trasy. Bijąca rekordy, robiąca głupoty.. no i cóż, prowadząca bloga z gry. Tutaj trafiłam. Jak to mówią z deszczu pod rynnę. ._____.

Dziękuję Julii za to, że pozwoliła mi udostępnić część screenów ze swojego bloga. Ja, będąc naiwną Lor, nie zachowywałam żadnych screenów. Bravo ja. 

Dziękuję za czytanie, buziam, Lorraine. 





3 komentarze:

  1. Bardzo wzruszajonce, uroniłam łezkę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chusteczki zawsze mam w pogotowiu.
      Nie tylko to osuszania łez.
      ( ͡° ͜ʖ ͡°)

      Usuń
    2. Chętnie się dowiem do czego jeszcze...
      ( ͡° ͜ʖ ͡°)

      Usuń